Komu (nie)opłaca się walczyć z Facebookiem?
W czasach kiedy nie było portali społecznościowych ludzie zastanawiali się jak stworzyć medium dające globalne możliwości, pozwalające komunikować się z ludźmi zamieszkującymi drugi koniec świata, budujące społeczność o międzynarodowym zasięgu. Dziś, gdy „społecznościówek”, mamy pod dostatkiem, jedni podnoszą głosy nawołujące do stworzenia czegoś co będzie przełamywać obecną ich formułę, inni zamiast tworzyć opozycję głowią się jak wykorzystać ogromny potencjał zapoczątkowanej idei social mediów.
Praserwisy
Trochę o tym co za nami. Już w 1995 roku powstał serwis skupiający absolwentów szkół ze Stanów Zjednoczonych i Kanady – Classmates.com. Portal działa do tej pory i zrzesza około 40 milionów aktywnych użytkowników. Jego lokalna formuła z założenia uniemożliwiła stanie się popularnym na skalę światową społecznościowym gigantem. Sami spotkaliśmy się z czymś o podobnym kształcie, dzięki nasza-klasa.pl (2006 rok), której profil choć miał być bliższy do Classmates.com, z czasem zaczął przypominać, powstałą w 2001 roku Fotkę.
Za zachodnią granicą sprawy zaczęły nabierać tempa od 2003 roku, gdy na rynku pojawił się MySpace, a rok później Facebook cieszący się ogromną popularnością do dnia dzisiejszego. Facebook ze zwykłego portalu społecznościowego skupiającego głównie uczniów szkół średnich i wyższych, stał się globalnym narzędziem komunikacji i najwyżej wycenianą, w dniu debiutu na giełdzie (2012 rok), spółką. Mimo tak ogromnej popularności Facebook budzi także sporo kontrowersji, wynikających z mocnego ukierunkowania na biznes, wyświetlanych reklam, ograniczania widoczności postów by zachęcić do wykupywania płatnych w serwisie reklam, etc. Lista jest długa i z pewnością każdy mniej więcej zna szereg skarg i zażaleń jakie użytkownicy mogliby wystosować na adres Marka Zuckerberga. Wszystkie sprowadzają się do jednego: Facebook dysponuje ogromną bazą informacji o swoich użytkownikach, na których chce zarabiać coraz większe pieniądze.
Głos buntu
Ze względu na prowadzoną politykę Facebooka, pojawiły się liczne inicjatywy nawołujące do stworzenia czegoś na kształt anty-Facebooka. Możemy do nich zaliczyć między innymi całkiem świeże przedsięwzięcia: ello.co i makeabetterplace.com.
Ello, w opozycji do istniejących portali społecznościowych, chce odejść od przedmiotowego traktowania użytkowników. Nie chce przetwarzać danych, wyświetlać reklam. Posiada prosty (wręcz ascetyczny) interfejs i możliwość używania fikcyjnych danych. Wszystkie dodawane w serwisie posty, komentarze, akceptowane zaproszenia, wpadają do jednego streamu tworząc gigantyczny i nieuporządkowany news feed. Ello.co brakuje mobilnej wersji serwisu, komunikatora, centrum powiadomień, możliwości sprawnego wyszukiwania znajomych oraz... popularności.
Makeabetterplace.com powstał po to by szerzyć inicjatywy obywatelskie, wspólne spotkania na osiedlowym skateparku, poranny jogging, wzajemną pomoc sąsiedzką przy malowaniu trzepaka czy naprawianiu cieknącego kranu. Aby zalogować się do portalu trzeba mieć specjalny kod, którego zdobycie jest możliwe jedynie podczas integracyjnej. Choć sama idea bycia bardziej outdoorowym i bardziej do ludzi, jest fajna, zastanawia fakt czy rzeczywiście taki serwis (kolejny z rzędu) będzie miał obecnie wystarczającą siłę przebicia, zwłaszcza, że zupełnie nie wpisuje się w obecny trend bycia samowystarczalnym, hermetycznie zamkniętym w swoim m4 kupionym na trzydziestoletni kredyt.
Twórca serwisu - Marek Strzałkowski – wie, że do jego uruchomienia i sprawnego funkcjonowania będzie potrzebował finansowego wsparcia z zewnątrz. Ponieważ marzy o obywatelskim i społecznym charakterze serwisu, unika współpracy z dużymi inwestorami. Instytucje publiczne z kolei nie palą się do współpracy przy projekcie, co z pewnością dość komplikuje sprawę. Makeabetterplace.com nie jest pierwszym tego typu portalem. W Nowym Yorku swoją siedzibę ma Meetup, serwis społecznościowy dla tych, którzy swój czas chcą spędzać offline z ludźmi podzielającymi te same zainteresowania. Portal działa w prawie 200 krajach, zrzeszając ponad 13 mln użytkowników.
Wykorzystany potencjał
Traktując media społecznościowe jako swoisty punkt odniesienia, można podejść do nich trochę „anty” lub zastanowić się jak zrobić coś co da większe możliwości, wykorzysta już istniejący potencjał i stworzy wartość dodaną samą w sobie. 1 października tego roku wystartował projekt SocialNation współtworzony przez MSLGroup i Brand24. SN jako narzędzie mierzące popularność polskich liderów opinii na najbardziej znanych portalach społecznościowych (Facebook, Twitter, YouTube, Instagram) umożliwia łatwiejsze odnajdywanie autorytetów w danej branży i osób z nią związanych. Choć SocialNation zadebiutowało w Polsce, współpraca z MSLGroup ma przyczynić się do przekształcenia narzędzia w bardziej globalne o międzynarodowym zasięgu (do końca roku SocialNation ma być dostępne łącznie w trzydziestu krajach).
Ludzie przyzwyczaili się mocno do Facebooka czy choćby Twittera. Wszystkie inicjatywy, które starają się być bardziej inne, bardziej anty i trochę na przekór, prędzej czy później podzielają los Google+, współcześnie największego miasta duchów. Kluczem do sukcesu startupu jest pytanie: Co mogę zrobić, żeby użytkownikom żyło się LEPIEJ? Nie INACZEJ. Inaczej nie zawsze znaczy lepiej.